Deden, wa, ci

Zuza postanowiła nauczyć się liczyć. Do pięciu. Bez naszej wiedzy. Ba! Bez naszej zgody! Dlaczego? Pewnie dlatego, że nie potrafi o tę zgodę zapytać. W końcu 2 lata będzie miała dopiero za miesiąc. Jednak zupełnie nie przeszkadza jej to w chodzeniu po domu i liczeniu wszystkiego w kółko. Do pięciu. Mamy więc całą masę książek na półce. Wszystkie po pięć. W książce zaś jest mnóstwo zwierzaków. Też chadzają piątkami. Wszystkie palce również zostały zliczone. Nawet te u stóp Ali. Ale wydarzyła się tragedia.

Okazało się, że kot nie ma pięciu nóg! Straszna rzecz. Ogon za nogę robić nie może – nie to zakończenie. Wybrnąć można jedynie licząc pierwszą nogę podwójnie. Nasz kot ma więc pięć nóg. I nie można tego w żaden sposób podważyć. Była również próba liczenia tych nóg od razu od dwóch, jednak brak „deden” był zbyt uporczywy. Jak liczyć, to dokładnie! Bez pomijania! Liczyć wszystko bez wyjątku!

Ciekawe po kim ten talent matematyczny. Co prawda w podstawówce wzięłam udział w dwóch „Kangurach”, ale na tym moja błyskotliwa kariera w owej dziedzinie się skończyła. Tatę Z. również o matematyczny umysł podejrzewać nie można, ale to temat na zupełnie inną opowieść. Ważne, że Zuzu odkryła liczenie. Czekamy, co będzie dalej. Może całki?

4 uwagi do wpisu “Deden, wa, ci

Dodaj komentarz